Dariusz Zwoliński pozostawszy na ojcowiźnie rozwija sad w sposób aktywny, ambitny, różnorodny, i jak wiele wskazuje, skuteczny. Najważniejsze jest zróżnicowanie oferty, szczególnie dzisiaj, gdy rynek jabłek jest w regresie. Jednym z pomysłów na rozwój sadu jest uruchomienie naturalnej tłoczni soków.
Trzeba przyznać, że soki okazały się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”. Szybko zaczęli pojawiać się klienci zainteresowani naturalnie, bez konserwantów i jakichkolwiek sztucznych dodatków, rzemieślniczo i świeżo tłoczonymi sokami jabłkowymi. Swoje zrobiła współpraca w ramach LGD Dunajec-Biała, gdzie w ramach realizowanego projektu „Lokalność” pojawiły się informacje o sokach od Zwolińskiego. Sadownik wraz ze swoimi sokami zaczął się także pojawiać podczas imprez organizowanych przez winiarzy z Janowic.
Kolejnym krokiem było zorganizowanie Pikniku pod Kwitnącą Jabłonią, który ściągnął rzesze smakoszy, eko-turystów i miłośników wypoczynku w rytmie slow. Degustacja jabłek, soków, smakowitych szarlotek, ognisko na polanie pośród pachnących drzewek, spowodowały, że także sam sad zaczął się jawić, jako miejsce atrakcyjnego oderwania od codzienności.
Dodajmy, że przy tłoczeniu soków Zwoliński współpracuje z okolicznymi rolnikami, kupując od nich warzywa, m.in.: marchwie, pietruszki, selery, buraczki, które stanowią część soków smakowych i tłoczone są razem z jabłkami. Jarzyny wzbogacają smak soków jabłkowych i mają liczne grono wielbicieli. Ważne jest tu to, że warzywa są wiadomego pochodzenia, że uprawiane są naturalnie, w małych, rodzinnych gospodarstwach w Janowicach. A to, podobnie jak jabłka z sadu, gwarancja smaku, aromatu i prozdrowotnych właściwości. A propos smaku, oprócz soków czysto jabłkowych oraz soków z dodatkiem warzyw, Zwoliński robi także soki z cytryną, miętą ogrodową albo z cynamonem.
Dziennie można wytłoczyć do 1000 litrów soku. Wytłoczone soki podlegają delikatnej pasteryzacji w temperaturze maksymalnie 79 stopni C., co pozwala zachować pełnię walorów smakowych i aromatów. A jeśli ktoś zechce i zamówi, może kupić soki niepasteryzowane, te jednak trzeba wypić dość szybko. Soki pakowane są w podręczne 3- i 5-ciolitrowe worki z kranikami oraz kartony, w których worki można ergonomicznie umieścić i polewać sobie określone porcje.
Sad Zwolińskiego, jak to już zostało powiedziane znajduje się w Janowicach, a ta wioska to prawdziwe zagłębie owocowe. Jabłka, gruszki, czereśnie, wiśnie, brzoskwinie, winogrona, do wyboru do koloru.
W sadzie rosną Szampion, Idared, Lobo, Cortland, Jonaprince i Szara Reneta, odmiany oddające naturalne walory siedliska. To późne jabłka, za to soczyste i smaczne, nadające się do zjedzenia prosto z drzewa, do tłoczenia soków, robienia przetworów czy pieczenia ciast. Można wspomnieć, że w sezonie zbieranych jest plus-minus 150 ton owoców.
Samo siedlisko jest stworzone dla jabłoni. Drzewa rosną na dość stromym stoku z południową wystawą, który schodzi w kierunku Dunajca. Od północy i zachodu sad otoczony jest zalesionymi pagórkami, zaś od wschodu otwiera się przestrzeń z polami i łąkami. Tutejsza gleba jest ciężka, gliniasta, obfita w minerały i składniki odżywcze. Te walory terroir powodują, że tak jabłka, jak i tłoczone z nich na miejscu soki, mają niepowtarzalny smak i zapach.