Zanim zasiądziemy do pysznego śniadanka, czyli sera z miodem poznajmy twórców tych smakowitości. Najpierw serowarzy: małżeństwo Beata i Michał Pędrakowie. To młodzi ludzie, którzy przed kilkoma laty przejęli od rodziców gospodarstwo, zmienili jego profil i z sukcesem opartym na ciężkiej pracy, wiedzy i talencie, rozwijają. Z „sukcesem” i „rozwijają” to nieprzypadkowe określenia, bowiem powierzchnia gospodarstwa w ciągu niecałych 5 lat wzrosła z 17 do 50 hektarów!
Zasadniczą częścią Gospodarstwa Rolnego Michała Pędraka jest hodowla krów i sprzedaż mleka. Obecnie mają 20 mlecznych krów, które wypasają się na rozległych, będących częścią gospodarstwa łąkach. Spora część ziemi obsiana jest kukurydzą przeznaczoną na kiszonki, czyli do karmienia krów w sezonie zimowym. Mleko Pędrakowie samodzielnie rozwożą do wybranych sklepów, na targi, do indywidualnych odbiorców. Tym sposobem budują sieć świadomych odbiorców, realizując od strony producenta słuszną i coraz popularniejszą ideę skracania łańcucha dostaw, której modelem idealnym jest: wytwórca-konsument. To rozwożenie, bezpośrednie dotarcie, to oczywiście ciężka praca, znacznie łatwiej (i nie ma co ukrywać – rentowniej) byłoby oddawać mleko po prostu do mleczarni.
Na szczęście sporo ludzi po produkty przyjeżdża wprost do gospodarstwa, po mleko świeże, tłuste (4% tłuszczu) i pełne białka (3,5%-4%), bardzo smaczne; po zrobione na jego bazie masło i sery oraz po mleko kwaśne, kwaszone naturalnie, bez żadnych dodatków.
Jak zauważa Michał Pędrak od pewnego czasu wyraźnie zmieniły się preferencje odnośnie sera. – Jeszcze kilka miesięcy temu większość zamawiała u nas twaróg, a obecnie szala przechyliła się na świeże serki podpuszczkowe – mówi. – Z czego to wynika? Nie mam pojęcia…
Twaróg u Pędraków wytwarzany jest w małych partiach, na zamówienie i tradycyjnie. Naturalnie skwaszone mleko podgrzewa się do 38 stopni C, odcedza w serowarskim worku nadając serowi kształt charakterystycznego klinka. Oto twaróg gotowy. Teraz wystarczy pokroić go w grube plastry polać miodem z Pasieki Wędrownej Wantuch (o pasiece słów kilka powiemy za chwilę). Ale, jeśli nie przepadacie za twarogiem czy po prostu macie ochotę na odmianę, spróbujcie miodem pokropić świeży ser podpuszczkowy, oczywiście ten bez dodatków. Ten ser ma inną strukturę i słodszy smak, który z czasem (bo ser może chwilę dojrzewać) staje się kremowy, a nawet lekko orzechowy. Ser jest inny, ponieważ robiony jest z mleka słodkiego, lekko podgrzanego, do którego dodaje się podpuszczkę, potem dokładnie i kilka razy płucze się ser, by wypłukać jak najwięcej serwatki. Tej oczywiście nie wyrzuca się, tylko robi z niej ricottę.
Pasieka Wędrowna Wantuch, to rzecz jasna miody, ale także cała wokół miodu zbudowana kultura i edukacja. Pani Iwona Wantuch w Brzęczącym Ogrodzie i Pszczelej Kuźni robi warsztaty, pokazy, wytwarza z pszczelego wosku świece, mydełka i inne ozdobne, a jednocześnie praktyczne wyroby. Natomiast pszczelarstwem zajmuje się syn – Bartłomiej, zawodowy pszczelarz. Jako, że pasieka ma charakter wędrowny, czyli ule przewożone są w miejsca, gdzie właśnie kwitną miododajne kwiaty i rośliny, miody Wantuchów kuszą wszelakimi smakami i aromatami. Gospodarstwo Pasieczne Wantuch znajduje się w Zborowicach, tuż za ciężkowickim Skamieniałym Miasteczkiem.
Zdecydowanie warto tu zaglądnąć, ale miody Wantuchów znajdziecie także w kilku innych miejscach w okolicy, ot chociażby w restauracji Spiżarnia w Zborowicach oraz na targach, festynach, festiwalach smaku.